Archive

jedzenie

Dziś w Dolinie Miłości sączyliśmy sok z granatów i pomarańczy. Dopełniliśmy turecką kawą. Koniecznie, przed wyjazdem musimy się zaopatrzyć w naczynie do gotowania tej czarnej i gęstej jak smoła używki.

20111216-200202.jpg

20111216-200214.jpg

20111216-200225.jpg

20111216-200239.jpg

20111216-200252.jpg

20111216-200309.jpg

Na obiad zjedliśmy migdały i suszone morele.

20111216-200449.jpg

20111216-200455.jpg

Te pierwsze były bardzo aromatyczne.Znacznie mniejsze od tych, które można nabyć w naszych sklepach. Mieliśmy wrażenie, że napiliśmy się migdałowego aromatu, powszechnie stosowanego do wyrobu ciast. Morele rozpływały się w ustach. Nie mogłam się opanować i zjadłam całą zawartość torebki. Maćkowi zostawiłam jedną sztukę, do spróbowania. Mówił przecież, że nie przepada za suszonymi owocami, więc mam wymówkę dla swojego łakomstwa.

Ciężko jest zabrać się do pisania, po tak wyśmienitym posiłku, jak ten który zjedliśmy dziś na obiado-kolację. Ze względu na oszczędności ograniczamy posiłki do dwóch dziennie. Dlatego ogromna jest nasza roadość, gdy możemy zjeść coś wyjątkowego. Dzisiejsza kolacja składała się ze świeżych warzyw: sałaty, pomidorów, cebuli, zielonej papryki, pietruszki, obficie skropionych sokiem z cytryny. Pisząc o cytrynie muszę napomknąć, że polska cytryna smakuje mniej ciekawie. Jej smak jest płaski, jednowymiarowy,kwaśny. Tutejsza cytryna ma duszę. Do sałaty podawano siekaną cebulę z pomidorami, papryką i jakimś ciemnym sosem, który konsystencją przypominał ocet balsamiczny. jako danie główne spożyliśmy baraninę zapiekaną z warzywami. Kropką nad “i” było pszenne pieczywo nadziewane serem, miętą, mięsem i papryką. Mięta jest bardzo popularną przyprawą. Wczoraj znalazłam ją w zupie z soczewicy. Rewelacja. Zainspirowana lokalną kuchnią zamierzam ją dodać do naszej, swojskiej zupy grochowej. Myślę, że będą do siebie świetnie pasowały.
Niestety nie zrobiliśmy zdjęcia naszej kolacji. Była zbyt smaczna i jakoś zapomnieliśmy się w konsumpcji. Sfotografowaliśmy za to typowe tureckie śniadanie, które gości na naszym stole każdego ranka i dodaje nam energii do wędrówek.

20111215-202830.jpg
Najbardziej zastanawia nas dodatek mięsny. Ma konsystencję mortadeli. Smakuje lepiej niż wygląda. Poza wędliną na talerzu obowiązkowo muszą pojawić się oliwki. Zawsze z pestką. Zielone są mięsiste, czarne pomarszczone i łagodniejsze w smaku. Sery są twarde, bardzo aromatyczne.Wszystko razem doskonale się komponuje i wyzwala chęć do eksperymentowania. Dżem z oliwką..hmmm…tego jeszcze nie było.
Jeżeli mowa o kulinarnych odkryciach, to po prostu muszę napisać o soku z granatów. W Polsce to egzotyk. Tutaj jest sezon na te owoce i niemal na każdej ulicy znajduje się stoisko, gdzie można zakupić wyciskany na poczekaniu napój. My mieliśmy wyjątkowe szczęście napić się go po raz pierwszy na jednym ze wzniesień, skąd roztaczał się spektakularny widok na Rose Valley.

20111215-203821.jpg

20111215-203833.jpg
Sok jest słodko-cierpki. Bardzo orzeźwiający. Stawia na nogi. Do sporządzenia małego kubka sprzedawca potrzebował dwóch dorodnych granatów.
“Przez żołądek do serca” – taki jest tytuł tego wpisu. Codziennie Turcja rozkochuje nas w sobie. Z godziny na godzinę coraz bardziej poddajemy się jej urokowi. Wyśmienita i różnorodna kuchnia przypieczętowuje ten krótki, acz intensywny romans.